kobiecy biznes, wywiad z kobietą, która założyła biznes w Internecie

Agnieszka jest w szczególnym miejscu i czasie w swoim życiu. Wielu życiowych zmian dokonała po 40-tce. Małżeństwo, macierzyństwo, nowy pomysł na siebie, przeprowadzka do nowego miasta. Była pracownica korporacji, była minister w rządzie, teraz odkrywa też nową ścieżkę biznesu w Internecie. 

Rozmawiamy właśnie o tych zmianach. Jak oswoić lęk przed nimi, jak zaufać swojej intuicji i gdzie szukać balansu, gdy przychodzą słabsze momenty. Ale także o tym, dlaczego czasem ten wymarzony facet pojawia się w naszym życiu późno i  dlaczego fajnie jest kupić sobie różowe futro i nosić kolorowe sukienki :-)

Odejście z korporacji, przygoda z pracą dla najważniejszego polityka w kraju, założenie własnego biznesu, przeprowadzka do nowego miasta – to tylko część dużych zmian w twoim życiu. Co cię do nich skłaniało?

Kiedyś decydowałam się na zmiany w życiu zawodowym myśląc o tym, żeby było ciekawie, chciałam się rozwijać, więcej zarabiać czy podróżować. Teraz mam bardzo dużą determinację na szczęście i na radość życia. I to są te kryteria, które biorę pod uwagę myśląc o zmianie.. Regularnie zadaję sobie pytanie, gdzie jestem na osi szczęście i radość życia. Czy potrafię się śmiać. Czy ta praca, to na czym spędzam czas daje mi radość, czy mi zabiera duszę. A ponieważ głęboko wierzę, że mam ludzkie prawo, żeby żyć pełnią siebie, to nie ustaję w tych poszukiwaniach. Ten proces rozstawania się z dotychczasowym życiem, pracą, rolą, mieszkaniem, jest dla mnie za każdym razem bardzo trudny. Kiedyś potrzebowałam dużo więcej czasu, żeby oswoić się z nowym pomysłem. Teraz już bardziej ufam sobie. I ok, bardzo się boję i…o „Boże, Boże a co to będzie – a z czego będę żyła, jak będzie strasznie :-)” – tak wspaniale potrafię siebie straszyć. Ale już tam byłam i wiem, że po drugiej stronie nic złego się nie wydarzy, poradzę sobie, znajdę rozwiązanie, a może zmienię zdanie. Z reguły jest bardzo fajnie w tym nowym, innym miejscu. Więc ufam sobie i procesowi zmian, do których zaprasza mnie życie.

 Co było w tych zmianach najtrudniejsze?

Na co dzień, radzenie sobie z lękiem, który towarzyszy przecież każdej życiowej rewolucji. Oswajanie go, szukanie w sobie konsekwencji i determinacji, żeby nie uciec, nie zmienić zdania, nie odpuścić. Dziś, kiedy patrzę na swoją historię i losy zawodowe, to myślę, że najtrudniejsze było odklejenie się od tego swojego wyobrażonego wizerunku. Pewnej wersji siebie samej, do jakiej się przyzwyczaiłam i z jaką przez lata żyłam. Danie sobie prawa do bycia sobą po prostu, bez żadnych korekt, interpretacji. A nie tylko pani z Warszawy, z prestiżowej firmy konsultingowej, pani minister z rządu. Przecież wiedziałam, że życie ma dużo więcej do zaoferowania, a ja sama dużo więcej do przeżycia. To odklejenie się od siebie z tej wizji, od tego, jacy byliśmy w poprzednim życiu jest bardzo trudne, ale uwalniające.

A teraz kolejna rewolucja – nowe miejsce zamieszkania..

Przeprowadziliśmy się do Sopotu ponad rok temu. Przyjechaliśmy w grudniu 2017 na 3 miesiące. Wiedziałam, że nie chcę zimą żyć z dziećmi w warszawskim smogu. Oboje mamy teraz zdalną prace, więc taki wyjazd był możliwy. Cały czas był plan, że wrócimy do Warszawy, już zorganizowaliśmy przedszkole, ale przyszedł marzec i zdecydowaliśmy, że zostaniemy do majówki. Minęły kolejne 3 tygodnie i stwierdziliśmy, że jesteśmy jak z tej legendy o rybaku i tym panu, co mu radzi, żeby te łódki budował, żeby mieć później więcej czasu. To znaczy, my mamy teraz takie życie, o jakim marzyliśmy, mieszkamy nad morzem, mamy trochę czasu dla siebie, chodzimy z psem na plażę, itd. I że mamy pomysł, że wrócimy do Warszawy po to, żeby zarabiać pieniądze, żeby kiedyś wróci tutaj i mieć to życie, które już mamy. Stwierdziliśmy więc, że zostaniemy. Właśnie w styczniu zameldowaliśmy się w Sopocie :-). Ta zmiana też nie była i nie jest łatwa. Od nowa trzeba zorganizować codzienność, znaleźć godnego zaufania lekarza, szewca, warzywniak, oswoić nowe miejsca, zbudować przyjaźnie.  To trwa, czasem frustruje, czasem tęsknię za warszawskimi kątami, ale wiem, że warto. Trójmiasto jest wspaniałym miejscem do życia.

Przeprowadzka do Sopotu, kobiecy biznes w Internecie, życiowe zmiany

To nie był tylko wywiad, ale też dużo śmiechu i przede wszystkim rozmowa dwóch dojrzałych kobiet. I żeby nie było, że tylko zdrowe soki nam towarzyszyły ;-)

Wyszłaś za mąż i urodziłaś dzieci jako dojrzała kobieta…

Jestem mamą dwóch córeczek – bliźniaczek. Mają teraz prawie 4 lata. Spotkaliśmy się z Łukaszem, jak ja już byłam po czterdziestce i pogodzona, że nie będę mamą. Dosyć szybko doszliśmy do porozumienia, że oboje chcemy być rodzicami, że będziemy próbować. I bardzo się cieszymy, że nimi jesteśmy. Tak, zmieniło mnie to doświadczenie na tysiąc sposobów. Przykłady? Zawsze bardzo dużo podróżowałam. Zaskoczyło mnie, że chociaż to lubię i bardzo za tym tęsknię, to nie bardzo chcę i mogę podróżować z mężem bez dzieci, bo bardzo ciężko jest mi je zostawić na dłużej. No nie jestem w stanie… jeszcze .  Macierzyństwo pokazało mi nieprawdopodobnie nowy wymiar takiego głębokiego, autentycznego otwarcia na drugiego, małego człowieka, miłości i oddania o których nie wiedziałam, że istnieją. A jednocześnie codziennie daje mi szansę mierzyć się z frustracją, bezradnością, irytacją, złością i całym zestawem pięknych i trudnych emocji. Coś pięknego i bardzo żywego jest w tym doświadczaniu siebie jako matki.

Jestem fanką Twojego powiedzenia – biznes to przygoda. Dlaczego tak myślisz?

Zajmowałam się PR, komunikacją, mediami wiele lat, a teraz jestem przedsiębiorcą internetowym. 3 lata temu założyłam firmę – ODDECH TO ŻYCIE. Zajmuję się smogiem. Mamy najlepsze oczyszczacze na rynku, dystrybuujemy wiele marek mierników jakości powietrza, masek. Jestem dumna z siebie, bo wymyśliłam to, jak jeszcze w Polsce o smogu niewielu słyszało. Byłam pionierką na rynku, a Oddech To Życie cały czas bardzo dynamicznie się rozwija. Jestem dumna z siebie, że zauważyłam ten trend i sama ten biznes stworzyłam. Kieruję się zasadą, że lepiej robić, co możliwe, a potem poprawiać, zmieniać, udoskonalać, niż cyzelować w nieskończoność teoretyczne projekty. Poszłam na kurs o sklepach internetowych, kupiłam regulamin sklepu, znalazłam sensowne wsparcie informatyczne i po prostu zaczęłam. Nauczyłam się przez ten czas bardzo dużo na temat marketingu internetowego, sprzedaży w Internecie, mediów społecznościowych, no i przede wszystkim samego powietrza, nie mówiąc już o technicznych aspektach jego oczyszczania, rodzajach zanieczyszczeń, filtrów. Po roku wiedziałam już więcej, musiałam zrobić nową stronę, zmienić system księgowy, providera płatności, do dzisiaj wciąż coś poprawiam, ulepszam, eksperymentuję, testuję nowe produkty, aktualizuję ofertę. W sezonie pracuje ze mną zespół 5 osób. Marzył mi się prosty biznes bez zbytnich komplikacji, bez bicia piany i to jest to.

To brzmi jak sielanka, a ja myślę że to jest jednak ciężka praca, pot i łzy po drodze, żeby dojść do takiego etapu jak ty i powiedzieć… to jest taki prosty biznes..

Ja się nie skupiam na porażkach. Zakładam, że to jest normalne, że jak chcesz coś postawić, to trzeba włożyć jakiś wysiłek. Ani mnie to nie dziwi, ani nie frustruje jakoś specjalnie. Mnie po prostu cieszy poznawanie nowych rzeczy. To mnie kręci, że ja się czegoś nowego dowiaduję o świecie. Biznes to dla mnie przygoda. Nie robię codziennie tego samego i to jest super. No i prowadzenie swojej firmy daje mi ogromne poczucie wolności. Oddech to biznes sezonowy i szukając pomysłu na coś, co będę robić latem, trochę na fali mody na vintage zainteresowałam się tematem tornistrów vintage, takimi jak były w latach 80-tych, z takimi klamerkami. Okazało się, że nie ma w Polsce tornistrów premium. Postanowiłam wypełnić tę lukę, prowadzę teraz portal i sklep MÓJ TORNISTER. To są tornistry z Belgii, Holandii, z Francji, Wielkiej Brytanii. Sprowadzam i sprzedaję je w Polsce. Niby podobny projekt, sprzedaż w Internecie, ale to jest rynek „fashion” – jak odkryłam – rządzący się nieco innymi prawami.  Uczę się go cały czas. Teraz pracuję nad angielską wersją tej strony i to jest mój plan na najbliższe miesiące.

Z dużą pasją zaangażowałam się także w myślenie o klimacie. Jestem nawróconym ekologiem. Współpracuję z fundacjami, które się zajmują tym tematem, na co dzień staram się żyć w duchu „less waste”.

Agnieszka Liszka-Dobrowolska Sopot

Sopot okazał się (oczywiście!) przepięknym planem zdjęciowym. Plaża, deptak, molo, aż trudno było wybrać :-)

Najważniejsze mantry dojrzałej kobiety na dziś dla Ciebie

Obserwuj, nie oceniaj (też do siebie się to odnosi)

Zauważaj, czyli bądź obecna

Kontakt z drugim człowiekiem – wymaga czasu – i warto ten czas znaleźć

Pięknie wyglądasz, jak o siebie dbasz?

Polecam japoński masaż twarzy. To mocny zabieg, liftingująco – ujędrniający i robię to dość regularnie, raz na 2 tygodnie. Chodzę też na tajski masaż ciała.

Dieta nie bardzo. Ale 2 razy w roku (w marcu i listopadzie) robię oczyszczanie kaszą jaglaną. Nie wytrzymuję co prawda dłużej niż 2-3 dni, bo już nie mogę być dla siebie taka wymagająca, jak kiedyś. I zaczęłam brać suplementy. Jak nasze dzieci dużo chorowały jesienią, ja miałam problemy ze spaniem. Biorę teraz suplementy austriackiej firmy Ringana i to pomaga.

Postanowiłam też zapuścić włosy. Regularny fryzjer. Jak nie mam loka to się czuję, jakby moje życie było jakieś bardziej smutne. Loki dają mi energię, taki zastrzyk kobiecego animuszu.

U kosmetyczki delikatne kwasy, fale ultrafioletowe, ale nic co boli.

 Kojarzysz mi się z dość wyrazistym stylem. Zawsze zazdrościłam Ci umiejętności noszenia kolorów i „ekstrawaganckich” ciuchów

Zawsze uważałam, że kobieco to kolorowo i obciśle :-). Teraz ciągle lubię kolorowo, ale dopuszczam też oversize i maxi. Wręcz się radykalizuję, jeśli chodzi o styl. W tym sensie, że już nawet nie musi wszystko do siebie pasować. Jak ja podziwiam Iris Apfel! Wybieram takie rzeczy, które każde oddzielnie jest piękne w swoich wzorach czy kolorach i nawet już nie robię wspólnej kompozycji. Lubię asymetrię, kupiłam sobie ostatnio dość wariackie różowe futro, coraz bardziej kocham pastele i w ogóle lubię ciekawe ubrania.

Jak zmienić życie po 40 opowiada Agnieszka Liszka-Dobrowolska Sopot

Miałyśmy podczas tego wywiadu ogromne szczęście. Miało padać – świeciło piękne słońce. Dużo zdjęć powstało w cudownej restauracji (i na tarasie) White Marlin (jaka synchroniczność z nazwą bloga!!). Magda Trebert – moja przyjaciółka i autorka sesji, zrobiła taką ilośc fotografii, że mógłby powstać album :-)

Porozmawiajmy o dojrzałych związkach :-)

Za mąż wyszłam po 40-stce. Kiedy już wiedziałam kogo i dlaczego szukam, w jakim związku chciałabym żyć. To małżeństwo, związek, w którym jestem mnie wzmacnia, gruntuje. Tak wspaniale jest czuć, że masz kogoś w swojej drużynie, po swojej stronie w tych wszystkich trudach codzienności.

Mamy z Łukaszem bardzo partnerską relację i w rodzicielstwie i w biznesie. My po prostu jesteśmy w tym związku i życiu razem. I ja to czuję na co dzień. Oczywiście to, że tak fajnie mi się żyje w związku dopiero teraz, jest też o mnie, o tym, że ja teraz dopiero jestem gotowa do tego, żeby się tak otworzyć, żeby być z kimś naprawdę, żeby nie udawać, żeby nie łapać tych póz wszystkich. Ale też to jest historia o fajnym mężczyźnie, którego spotykasz i którego doceniasz, i że nie przejmujesz się tymi rzeczami, które cię wnerwiają :-). Nie robisz już z tego halo. Może do tego trzeba dojrzałości i może trzeba szczęścia. Każde z nas odbyło swoją drogę do dorosłości, swoją porcję błędów, pracoholizmu, oszołomienia karierami. To już mamy za sobą. Spotkaliśmy się już po drugiej stronie, bez tych wszystkich dziwactw.

Jak się wyciszasz, relaksujesz, skąd czerpiesz siłę?

Z czasem metodą prób, eksperymentów, warsztatów, rozmów nauczyłam się co dla mnie działa. Po tym wszystkim wyszłam ze swoim zestawem – namaluję coś, potańczę, poćwiczę jogę, zapiszę się na warsztat, zadzwonię do przyjaciółki, przytulę się do męża – wiem, że to są rzeczy, które mnie wspierają. Chciałam też powiedzieć, że oprócz tego, że maluję, medytuję, chodzę z psem na spacery – bo to wszystko robię. To jednak przytulanie, dotykanie, w ogóle seks, mają moc terapeutyczną. I z tej wiedzy wciąż, na nowo i jak najczęściej staram się korzystać ;)

Tak – podłączę się. Jako dorosłe kobiety, które zbliżają się do 50-tki, mówimy, że seks jest ważny :-). Polecamy, oraz że kochajmy się!

Dziękuję za rozmowę!

Kobiety na kanapie

To było niezwykle inspirujące spotkanie. Ale też duża dawka kobiecej, radosnej energii :-)

Agnieszka Liszka- Dobrowolska, (1973) dr socjologii, przez wiele lat zajmowała się PR i komunikacją w firmach konsultingowych KPMG i McKinsey, doradza w budowaniu strategii komunikacyjnych, była rzeczniczką pierwszego rządu Donalda Tuska, jest jedną z inicjatorek powstania magazynu Pismo, prowadzi swoją firmę. Z pasją zajmuje się jakością powietrza, klimatem. W porywach ćwiczy jogę, stara się medytować. Mama bliźniaczek. Mieszka od roku w Sopocie i jest fanką Trójmiasta.

Podziel się!